piątek, 29 kwietnia 2011

Królik baranek

Króliki baranki to coraz popularniejsze zwierzęta kupowane osobom nieletnim. Spróbujmy zastanowić się, czy wybór właśnie królika baranka jest najlepszą opcją.

Króliki baranki są szczególnie uwielbiane przez najmłodszych. Miłe usposobienie i łagodny wygląd królików baranków powoduje, że dzieci wprost je uwielbiają. Rodzice często za namową swoich pociech decydują się na zakup zwierzaka. Czy to jednak dobry wybór?


Wielu z spośród rodziców (co smutne) kupuje takiego zwierzaka jedynie z powodu ciągłych namów swojej latorośli. Osoby zajmujące się dzieckiem często zaczynają pod wpływem namów dziecka sami racjonalizować zakup takiego zwierzaka i zaczynają myśleć, że to to zwierzątko jest tak małe, że na pewno nie będzie z z nim problemów. Jest to oczywisty błąd!


Królik baranek to zwierzę wymagające szczególnej opieki. Jest on bowiem podatny na choroby i wymaga zapewnienia stosownej opieki weterynaryjnej. Baranki są także znacznie bardziej wymagające w codziennej pielęgnacji niż psy czy zwłaszcza koty i nieodpowiedzialna osoba nie powinna zajmować się królikiem. Baranka na pewno nie można rozpieszczać, trzeba zadbać o czystość klatki, czystość zwierzątka, regularnie (ale nie w sposób zbyt nachalny) zabawiać go. Tymczasem życie tych uroczych stworzeń jest i tak trudne. Hodowane są one w przemysłowych warunkach, podczas transportu nie mają zapewnionej wystarczającej ilości miejsca, miesiącami przebywają na sklepowej półce w supermarkecie. Chyba jednak lepiej przygarnąć pieska czy kotka, najlepiej ze schroniska!

--
Stopka


Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

środa, 27 kwietnia 2011

Moc umysłu: Uzdrawianie psychiki

Posłuchaj. Urodziłeś się, byłeś wychowywany. Przez wychowanie nabywałeś przyzwyczajeń. Przyzwyczajenia, to nic innego, jak tylko w odpowiedni sposób funkcjonowanie Twoich komórek nerwowych w mózgu.

Dam Ci przykład: Jeśli w dzieciństwie często byłeś bity, to sprawiało że cierpiałeś, do tego się przyzwyczaiłeś. Teraz jesteś dorosły, a nadal cierpisz, bo tego byłeś nauczony, to nawyk. Tak nauczyły się funkcjonować Twoje komórki nerwowe w mózgu. Podałam tylko bardzo już drastyczny przykład, w jaki sposób nabywamy pewnych przyzwyczajeń. Cierpienie niestety prowadzi do łez i psychicznego bólu.

Dlaczego?

Wszystko, co dzieje się w mózgu, wydarza się też w psychice. Ot, weźmy nerwicę natręctw. Ktoś w dzieciństwie często Cię lekceważył i śmiał się z Ciebie. Twoja dorosłość i mózg przyzwyczajony do tego, czyli również psychika, reaguje na śmiech innych ludzi tak, że czujesz się źle, bo myślisz, że oni śmieją się z Ciebie. To natręctwo, które nabyłeś. Najgorsze natręctwo to lęk. Strach ma wielkie oczy i potrafi przybić człowieka do Ziemi.

Tak nie musi być.

Jest takie powiedzenie: "W zdrowym ciele - zdrowy duch". Więc tak naprawdę to, że cierpisz psychicznie, czy chorujesz, to wynik złego i chorego funkcjonowania mózgu. Tak, a nie na odwrót. W następnym poście opowiem, jak najszybciej leczyć psychikę, czyli również mózg.

Jeszcze nie wiesz, że wyobraźnia ma ogromną moc?

Ja Ci powiem, jak tą moc zwiększyć.

Jak uzdrowiłam raka krtani?

Będziesz się śmiał, bo to najzupełniej proste.

Wyobraziłam sobie przy dłoni kulę ( niby energii) po prostu kulę, która miała kolor niebieski. (Pamiętaj, że wyobraźnia powinna być kolorowa). Choć mogła mieć jakikolwiek inny kolor, np. złoty.

Wyobraziłam sobie i przekazałam myślowo tej kuli, że natychmiastowo, bez żadnych przeszkód wyleczy mnie z raka krtani, że wejdzie do mojej krtani i będzie leczyć do momentu aż zupełnie wyleczy. Przekazałam też tej kuli, że będzie miała ogromną moc pozwalającą jej wyleczyć natychmiastowo tego raka i nic jej w tym nie przeszkodzi. Po czym wyobraziłam sobie że kula wchodzi do mojej krtani i zaczyna leczyć. Dalej już nie myślałam o tym.

Jak mówi się do wyobraźni?

Tak, aby to, co sobie wyobrazimy, zrozumiało to, co chcemy przekazać.

Używamy myśli i wyobrażamy sobie, że wyobraźnia pojęła o co chodzi. Taki przekaz myśli. W moim przypadku wyobrażona kula pojęła, o co chodzi.

Co było dalej?

--
Stopka

http://samouzdrawianie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Czerwone wino a zdrowie

Wiele się mówi na temat destrukcyjnego wpływu alkoholu na organizm. Nie do końca jednak tak jest. Owszem, każdy alkohol szkodzi w dużych ilościach. Są jednak i takie, które w całkiem niedużych pomagają. Mowa tu o czerwonym winie.

Wiele specjalistycznych badań udowodniło, że wypicie lampki czerwonego wina dziennie wzmacnia układ krwionośny i serce.

A skąd te wnioski? Jako ciekawostkę, warto przytoczyć, że na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, przeprowadzono badania, które wykazały, że Francuzi z regionu Bordeaux znacznie rzadziej umierają na choroby serca, niż ktokolwiek na świecie. A to, że Francuzi lubują się w czerwonym winie, jest oczywiste. Piją je oni systematycznie, ale w niewielkich ilościach.

Okazuje się, że czerwone wino zawiera dziesięć razy więcej antyoksydantów, niż białe. Są one odpowiedzialne za starzenie się komórek. Dodatkowo, wino to zawiera polifenole, znajdujące się w pestkach, skórce i w szypułkach winogron, ponieważ wina czerwone produkuje się z całych gron owoców. Są one odpowiedzialne za obniżanie ciśnienia tętniczego, dzięki czemu chronią nas przed zawałem serca. Białe wina produkowane są z samych soków, więc nie zawierają takiej ilości polifenoli. To, jaką wino będzie miało zawartość polifenoli, zależy od tego, z jakiego szczepu winogron pochodzi, a także od regionu, w którym jest uprawiane. Nie bez znaczenia są również techniki stosowane podczas wyrobu wina.

Wino zawiera też duże ilości potasu, magnezu i wapnia. Niektóre gatunku są również bogate w żelazo, w kwasy organiczne, aminokwasy i błonnik.

Należy zauważyć, że flawonoidy, które są zawarte w czerwonym winie, skutecznie chronią nas przed miażdżycą i zakrzepami krwi. Działają bowiem na zły cholesterol LDL i odpowiadają za to, aby płytki krwi nie sklejały się ze sobą. Dzięki temu zapobiegają między innymi udarom mózgu. Reswaratrol i kwercetyna ochraniają nasze DNA oraz niszczą wolne rodniki, które są odpowiedzialne za chorobę wieńcową. Kwas acetylosalicylowy, bardziej znany jako aspiryna, która również znajduje się w czerwonym winie, rozrzedza krew. Duża zawartość potasu sprawia, że czerwone wino nadaje się do leczenia nadciśnienia tętniczego.

Dodatkowo, wino, jak każdy alkohol, rozszerza naczynia, dzięki czemu zwiększa średnicę tętnic wieńcowych, co wpływa na lepsze odżywienie serca, więc zmniejsza się ryzyko niedokrwienia tego narządu. Zapobiega również palpitacjom serca wynikającym ze stresu, ponieważ przeciwdziała zwężaniu się naczyń.

To nie koniec, czerwone wino wpływa również dobrze na układ pokarmowy, dzięki garbnikom. Jeśli pijemy je podczas obiadu, zwiększa się wydzielanie śliny, a co za tym idzie produkcję enzymów trawiennych, więc poprawia się ukrwienie układu. W ten sposób składniki odżywcze szybciej trafiają do krwi. I właśnie dlatego wino pojawiło się jako standardowy napój alkoholowy spożywany do posiłków.

Wzmacnia się również układ odpornościowy. Za sprawą flawonoidów, które niszczą wolne rodniki, wzmacnia się układ immunologiczny.

Jak widać, czerwone wino, pite w odpowiednich, czyli w małych, ilościach może znacznie przedłużyć nasze życie.

--
Stopka

M.B.

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Zdrowe jajka na święta i na co dzień

Jajka z własnego podwórka.

Święta Wielkanocne cechuje duże spożycie jajek kurzych. Zjada się je jako danie samo w sobie jak na przykład gotowane jajka z majonezem, jajka faszerowane i inne tego typu. Jajka dodawane są do innych potraw na przykład takich jak sałatki czy ciasto. Przy kilkuosobowej rodzinie czy też przyjmowaniu gości w tym okresie czasu zużywa się ich dziesiątki czy nawet setki. Dotyczy to z resztą całego roku ale w okresie tych świąt spożycie kurzych jaj jest o wiele bardziej intensywne.
Skąd pozyskujemy ten towar? Szukając oszczędności na ogół kupujemy w sklepie , najpewniej w hipermarkecie. A skąd się one tam znalazły? Czy są świeże i zdrowe?



Otóż nie powinniśmy raczej tego się spodziewać w hipermarketach, supersamach i tym podobnych jednostkach handlowych. Jajka tam oferowane pochodzą przede wszystkim z kurzych ferm. Przecież zrozumiałą rzeczą jest, że kurze fermy jako podmioty prowadzące działalność gospodarczą na ogromną skalę nastawiano są na maksymalizację zysku a nie na maksymalizację jakości. Muszą przecież utrzymać nieruchomości, pracowników środki transportu i tak dalej.

Poprzez maksymalizację jakości rozumiemy tu, że produkt czyli jaja są ekologiczne a zatem zgodne z naturą. Na fermie jest to niemożliwe! Wyłysiałe kury siedzą w ciasnych klatkach, z przodu pod dziób sypane mają karmę modyfikowaną genetycznie po to aby kura znosiła kilka razy dziennie jajko. Dodatkowo na ogół w pomieszczeniach produkcji jaj, czyli tam gdzie siedzą stłoczone nioski, nie ma okien lub są zasłonięte po to, żeby kilka razy na dobę zapalać i gasić światło. Otępione w ten sposób kury nioski, dodatkowo pędzone na dopalaczach w postaci karmy, o której już nadmieniłem, wypuszczają “z tyłu” co klika godzin nowe jajko. To tak jakby ludzkie kobiety stymulować hormonalnymi dopalaczami aby rodziły dzieci co kilka tygodni a nie po dziewięciomiesięcznej ciąży. Porównanie jest może drastyczne ale taki mechanizm właśnie w stosunku do tych ptaków jest stosowany.
Alternatywą jest spożywanie jaj zniesionych przez kury żyjące swobodnie, zintegrowane z naturą, odżywiające się świeżą zieloną trawą, dokarmiane ziarnem pszenicy, którą uwielbiają. Wiadomo, że przysłowie “jesteś tym, czym jesz” odnosi się również do kur i jaj przez nie znoszonych. Zwierzęta odżywiające się zdrową, naturalną karmą znoszą zdrowe jajka. Jeśli to nasza własna hodowla to wiemy przy okazji, że są świeże. W swobodnej hodowli podwórkowej dodatkowo żyją rodzinnie panie kury z panami kogutami, odbywając wielokrotnie namiętne gody, można zatem przyjąć, że znoszone przez te nioski jajka są “owocem miłości”, a przez dodatkowo lepiej smakują.
Z tych miłosnych jajek możemy doczekać się młodych pisklaków, co jest radością samą w sobie dla hodowcy. Z tych fermy nic się nie wylęgnie, bo powstały z miłości kapitalisty do zysku. A trzeba jeszcze poruszyć wyobraźnię jak smakuje rosół z własnej kury czy koguta i jak w porównaniu z tym smakuje rosół ze sklepowego brojlera? Kto nie wie niech uwierzy, że to dwa zupełnie inne kosmosy.
Konkludując, nijak się mają kupne z fermy jajka do tych z własnej podwórkowej ekologicznej bio-hodowli. Jeśli nie masz takiej możliwości zapytaj się w pracy czy kolega albo koleżanka nie ma własnych kur niosek i czy nie byłaby skłonna zaopatrywać cię w te świeżutkie jajeczka. Jeśli i to nie jest możliwe udaj się na bazarek i kupuj jaja kurze od ludzi ze wsi (nie od wyczynowych handlarzy, bo ci zapewne handlują tymi z fermy). Na pewno kupisz świeże i zdrowe jajka. Bo taka osoba dba o reputację, gdyż od tego zależy jej rynek zbytu.
Najpewniej jednak jest jeść żywność wyprodukowaną we własnym podwórku czy zagrodzie. Zatem, jeśli masz kawałek podwórka, to stawiaj nawet malutki kurnik i pozwól ptactwu żyć naturalnie i żywić się naturalną roślinnością i robactwem. Oczywiście, jeśli nie chcesz by odżywiały się zbyt siermiężnie, sypnij im ziarenka czy specjalnej paszy dla niosek. Jeśli nie możesz dostarczać im zieleniny tyle, ile by mogły zjeść, to pamiętaj dodawać do pożywienia witamin, które nie drogo nabędziesz w wyspecjalizowanych sklepach albo u porządnych wiejskich weterynarzy.



--
Stopka

Wszystko o biznesie domowym