Jajka z własnego podwórka.
Święta Wielkanocne cechuje duże spożycie jajek kurzych. Zjada się je jako danie samo w sobie jak na przykład gotowane jajka z majonezem, jajka faszerowane i inne tego typu. Jajka dodawane są do innych potraw na przykład takich jak sałatki czy ciasto. Przy kilkuosobowej rodzinie czy też przyjmowaniu gości w tym okresie czasu zużywa się ich dziesiątki czy nawet setki. Dotyczy to z resztą całego roku ale w okresie tych świąt spożycie kurzych jaj jest o wiele bardziej intensywne.
Skąd pozyskujemy ten towar? Szukając oszczędności na ogół kupujemy w sklepie , najpewniej w hipermarkecie. A skąd się one tam znalazły? Czy są świeże i zdrowe?
Otóż nie powinniśmy raczej tego się spodziewać w hipermarketach, supersamach i tym podobnych jednostkach handlowych. Jajka tam oferowane pochodzą przede wszystkim z kurzych ferm. Przecież zrozumiałą rzeczą jest, że kurze fermy jako podmioty prowadzące działalność gospodarczą na ogromną skalę nastawiano są na maksymalizację zysku a nie na maksymalizację jakości. Muszą przecież utrzymać nieruchomości, pracowników środki transportu i tak dalej.
Poprzez maksymalizację jakości rozumiemy tu, że produkt czyli jaja są ekologiczne a zatem zgodne z naturą. Na fermie jest to niemożliwe! Wyłysiałe kury siedzą w ciasnych klatkach, z przodu pod dziób sypane mają karmę modyfikowaną genetycznie po to aby kura znosiła kilka razy dziennie jajko. Dodatkowo na ogół w pomieszczeniach produkcji jaj, czyli tam gdzie siedzą stłoczone nioski, nie ma okien lub są zasłonięte po to, żeby kilka razy na dobę zapalać i gasić światło. Otępione w ten sposób kury nioski, dodatkowo pędzone na dopalaczach w postaci karmy, o której już nadmieniłem, wypuszczają “z tyłu” co klika godzin nowe jajko. To tak jakby ludzkie kobiety stymulować hormonalnymi dopalaczami aby rodziły dzieci co kilka tygodni a nie po dziewięciomiesięcznej ciąży. Porównanie jest może drastyczne ale taki mechanizm właśnie w stosunku do tych ptaków jest stosowany.
Alternatywą jest spożywanie jaj zniesionych przez kury żyjące swobodnie, zintegrowane z naturą, odżywiające się świeżą zieloną trawą, dokarmiane ziarnem pszenicy, którą uwielbiają. Wiadomo, że przysłowie “jesteś tym, czym jesz” odnosi się również do kur i jaj przez nie znoszonych. Zwierzęta odżywiające się zdrową, naturalną karmą znoszą zdrowe jajka. Jeśli to nasza własna hodowla to wiemy przy okazji, że są świeże. W swobodnej hodowli podwórkowej dodatkowo żyją rodzinnie panie kury z panami kogutami, odbywając wielokrotnie namiętne gody, można zatem przyjąć, że znoszone przez te nioski jajka są “owocem miłości”, a przez dodatkowo lepiej smakują.
Z tych miłosnych jajek możemy doczekać się młodych pisklaków, co jest radością samą w sobie dla hodowcy. Z tych fermy nic się nie wylęgnie, bo powstały z miłości kapitalisty do zysku. A trzeba jeszcze poruszyć wyobraźnię jak smakuje rosół z własnej kury czy koguta i jak w porównaniu z tym smakuje rosół ze sklepowego brojlera? Kto nie wie niech uwierzy, że to dwa zupełnie inne kosmosy.
Konkludując, nijak się mają kupne z fermy jajka do tych z własnej podwórkowej ekologicznej bio-hodowli. Jeśli nie masz takiej możliwości zapytaj się w pracy czy kolega albo koleżanka nie ma własnych kur niosek i czy nie byłaby skłonna zaopatrywać cię w te świeżutkie jajeczka. Jeśli i to nie jest możliwe udaj się na bazarek i kupuj jaja kurze od ludzi ze wsi (nie od wyczynowych handlarzy, bo ci zapewne handlują tymi z fermy). Na pewno kupisz świeże i zdrowe jajka. Bo taka osoba dba o reputację, gdyż od tego zależy jej rynek zbytu.
Najpewniej jednak jest jeść żywność wyprodukowaną we własnym podwórku czy zagrodzie. Zatem, jeśli masz kawałek podwórka, to stawiaj nawet malutki kurnik i pozwól ptactwu żyć naturalnie i żywić się naturalną roślinnością i robactwem. Oczywiście, jeśli nie chcesz by odżywiały się zbyt siermiężnie, sypnij im ziarenka czy specjalnej paszy dla niosek. Jeśli nie możesz dostarczać im zieleniny tyle, ile by mogły zjeść, to pamiętaj dodawać do pożywienia witamin, które nie drogo nabędziesz w wyspecjalizowanych sklepach albo u porządnych wiejskich weterynarzy.
--
Stopka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz